Ziejąca chłodem jak Zola Jesus, konsekwentna jak Björk, uparta jak zapewne inne muzyczne idolki, do których się przyznaje. Pola Rise w końcu doczekała się debiutanckiej płyty, bo, choć nie śledzę jej kariery z największą uwagą, jej postać przewijała się w rodzimym muzycznym światku od jakiegoś czasu. "Anywhere But Here" to debiut godny lat czekania i pracy.