Moja relacja z exchange of sound festival

Moja subiektywna relacja z Festiwalu Exchange of Sound, który odbył się wczoraj nad jeziorem Białka niedaleko Parczewa.
Dlaczego subiektywna?

Przeczytaj cały wpis a zrozumiesz:)

Na początku muszą uprzedzić, że na tym festiwalu nie byłem...

Logo Exchange of Soun Festival

Za to mieszam zaledwie 10 km w prostej linii od miejsca, w którym odbywał się Exchange of Sound.
No i co? A no to że nie dali mi spać, bo całą noc "trzepali tam dywany" - nonstop 4/4 w tempie jak na moje ucho 140 BPM i szybszym czyli repertuar nie najwyższych lotów .
Swoją drogą ładne mi Exchange of Sound (wymiana dźwięku / wymiana dźwiękami) skoro cały czas grali na "jedno kopyto".
Moim zdaniem repertuar mieli słaby - takie dawne manieczki bis, mojemu psu grana tam muzyka też się nie podobała.


Tak jak wspomniałem mieszkam ok 10 km w prostej linii od jeziora Białka.

Z moich "obserwacji słuchowych" wnioskuję, że grali bardzo głośno, bo jak popołudniu prawdopodobnie robili tam próbę techniczną to myślałem, że gdzieś niedaleko (200-300m) od mojej posesji podjechali jacyś "zimno-łokciowcy" na piknik (potem skojarzyłem, że to dziś ten festiwal).

Co za tym idzie nie trzeba było wcale kupować biletu wystarczyło być na miejscu lub niedaleko jeziora by posłuchać.

Na plus można zapisać na pewno to, że bądź co bądź był to festiwal a nie festyn z udziałem nieznanych gwiazd disco polo a to już jest duży postęp.

Podsumowując trochę mi przeszkodzili w spaniu, ale w sumie dobrze - coś się dzieje w tym miejscu, o którym wielu myśli że już nic tu nie ma tylko lasy.

 

A POPA JESZCZE NA TE TEKSTY PIOSENEK