Gdyby istniał boski Olimp dla zespołów metalowych, to Judas Priest wraz z Iron Maiden, Slayerem, Black Sabbath czy Megadeth z pewnością władaliby tym miejscem. Rob Halford jeździłby Harleyem po wiecznie zielonych polach, z niebiańskich głośników leciałaby sobie utwory "Dying To Meet You", "Rocka Rolla", czy "Victim Of Changes", a zamiast wina wszyscy piliby... nieco inny trunek.