Jest 1969 rok. W Toronto gra popularny zespół hardrockowy. Oszalała publika obija się o siebie pod sceną. Nagle w jej stronę wzlatuje kurczak, który niemal natychmiastowo zostaje rozszarpany na części. Nazajutrz prasa napisze, że to wokalista osobiście oderwał ptakowi głowę i wypił jego krew. Ten nie zaprzeczy. Od tego momentu będzie on już zawsze kojarzony z czerwoną gęstą mazią, scenami rodem z horrorów i innymi bezeceństwami. Tej etykietki nie zdoła już od siebie chyba odkleić do końca kariery. Nawet gdy jako prawie 70-latek nagra tak...